Język pozytywnej seksualności – Charlie Glickman

Seks-negatywizm, przekonanie, że seks jest z natury zły, jest jednym z naszych najgłębiej zakorzenionych skojarzeń. Jest tak silnie związany z naszymi normami kulturowymi, że trudnością staje się poznawanie go, a tym bardziej znajdowanie sposobów na jego zmianę. Jednym z bardziej subtelnych sposobów, w jaki nas dotyczy, jest to, jak mówimy o seksie, jakich używamy słów, a nawet to, jakie słowa są nam dostępne. Z kolei język, którego używamy do mówienia o seksie, wzmacnia seksualny negatywizm. Tak jak rozwój nowych terminologii i teorii do opisu i zmieniania świata jest nieodłączną częścią każdego ruchu społecznego, tak tworzenie nowego języka do rozmawiania o seksie jest niezbędną częścią zmiany naszego do niego nastawienia. Wyzwanie tego procesu stanowi fakt, że bez odpowiedniego języka trudności przysparza nam nawet poznawanie naszych własnych pomysłów. Jest to źródłem konfliktów i dezorientacji, które dodatkowo udaremniają nasze wysiłki.

Seks i jedzenie

Jako edukator seksualny muszę być w stanie zminimalizować tę dezorientację po to, aby mój przekaz został wysłuchany. Jedną z metod, które uznałem za pomocne, jest porównywaanie seksu i jedzenia.Metoda ta ma dużą wartość – owa analogia nie tylko wprowadza zmianę reakcji na dyskusję, ale również działa nadzwyczaj dobrze i może być wykorzystana w sytuacjach o bardzo zróżnicowanym charakterze. Na przykład nigdy nie wiesz, co Ci smakuje, do czasu aż tego nie spróbujesz, jednego dnia możesz mieć ochotę na pizzę, innego – na chińszczyznę, a jeśli zamierzasz zjeść z kimś kolację, musisz zgodzić się na to, co będziecie jeść. Użyłem wielu odmian tej metafory w celu dokształcania ludzi w zakresie bezpiecznego seksu, kwestii queer i poliamorii, nadużyć seksualnych oraz właściwie każdego innego aspektu seksualności, jaki może przyjść na myśl. To prawda, że analogia ta nie jest idealna, ale wykonuje swoje zadanie niezwykle dobrze. Spróbuj wyobrazić sobie taki świat: wiarygodne informacje na temat jedzenia są dostępne wszystkim grupom wiekowym w odpowiedni sposób. Rozmawianie o tym, jakiego rodzaju jedzenie lubisz oraz negocjowanie z osobą, z którą jesz kolację jest naturalnym i swobodnym doświadczeniem. Różne preferencje, zarówno osobiste, jak i kulturowe, są ważne ze względu na informacje, jakich dostarczają i nie są mniej lub bardziej ważne, niż kolor włosów lub historia rodziny – chyba że ludzie próbują zrozumieć, co z czym się je. Niektórzy ludzie wolą jeść z tą samą osobą przez całe życie, inni wolą jeść w grupie, a jeszcze inni preferują jedzenie z różnymi partnerami w zależności od ich nastroju i nikt nie jest nigdy zmuszany do jedzenia czegokolwiek i z kimkolwiek. Każda osoba jest ekspertem w zakresie swoich własnych pragnień i potrzeb związanych z jedzeniem, a ich wybory są ogólnie szanowane.

Istnieje wiele przykładów tego, w jaki sposób nasz świat różni się od tego z pozytywnym podejściem do jedzenia (wie o tym każdy wegetarianin żyjący w rodzinie wielbicieli mięsa), dlatego nieszczególnie trudnym zadaniem jest wyobrażenie sobie takiego miejsca. Wróćmy teraz do ostatniego akapitu i zastąpmy rzeczownik „jedzenie” słowem „seks”, a czynność jedzenia – wyrażeniem „uprawiać seks”. Jak dużo trudniej jest wyobrazić sobie taki świat? Jak dużo więcej pracy należałoby włożyć w jego urzeczywistnienie?

Seks-negatywizm uniemożliwia nam zbliżenie się do tego świata. Niektórzy ludzie mówią nawet o erotofobii, strachu przed seksem. W wielu przypadkach są to dwie strony tego samego medalu, a więc staram się rozpatrywać je jako całość, ale przydatne może okazać się badanie explore każdej ze stron osobno.

Definiowanie pozytywnej seksualności

Walka z przełamaniem seksualnego negatywizmu jest jak walka z rasizmem lub homofobią – jest to proces, który trwa przez całe życie. Nie jest to pewien cel, który można osiągnąć, ale raczej podejście asymptotyczne – bez względu na to, jak bardzo możesz się zbliżyć, zawsze możesz dostać się jeszcze trochę dalej. Mimo iż słowa takie jak antyrasizm ???? istnieją dla opisania tego procesu, anty-seks-negatywizm brzmi raczej niezgrabnie (jak również stanowi podwójne zaprzeczenie), dlatego większość ludzi nazywa go pozytywną seksualnością.

Jedną z powszechnych definicji pozytywnej seksualności jest przekonanie, że seks jest dobry. Być może niektórzy z nas dodatkowo definiowaliby rozdzielenie umysłu i ciała, męskości i kobiecości, dobra i zła, które różne polityczne i religijne formacje dostosowały do własnych potrzeb. Jednakże bardziej użyteczne może okazać się przekształcenie naszej definicji pozytywnej seksualności z „seks jest rzeczą pozytywną” na „pracowanie nad bardziej pozytywnym stosunkiem do seksu”.

Istnieje wiele różnych powodów, dla których warto dokonać tej zmiany. Po pierwsze, definicja ta uwidacznia, że seks nie jest ani dobry, ani zły. Tak jak w przypadku jedzenia, korzyść i szkoda wynikają z tego, co robisz i jaki ma to na ciebie wpływ. Eliminuje to dyskusję na temat „seks jest zły/seks jest dobry” – nie lada osiągnięcie biorąc pod uwagę, że przez bardzo długi czas cała dyskusja grzęzła na tym etapie. Po drugie, podkreśla, że seks jest doświadczeniem subiektywnym i każdy z nas ma inny do niego stosunek. Po trzecie, i prawdopodobnie najbardziej wyraźne, podtrzymuje, że nas stosunek do seksu zawsze może uleć polepszeniu. Wszystkie te argumenty mogą zostać przyrównane do sposobów, w jakie jedzenie jest postrzegane przez osoby z zaburzeniami jedzenia – kolejnej sytuacji, w której sprawdza się analogia jedzenia i seksu.

Każda jednostka w naszym społeczeństwie jest wychowywana na seks-negatywną, dokładnie tak samo jak każdy z nas jest wychowywany na rasistę, homofoba, seksistę, itd. Nasze wzorce zachowania i przekonania są częstokroć tak głęboko zakorzenione, że mamy problem nawet z tym, aby zauważyć nasz problem. Jedakże dostrzeżenie problemu jest często pierwszym krokiem, jaki należy podjąć, aby go rozwiązać; zazwyczaj jest też tym najtrudniejszym.

Dlaczego zostać seks-pozytywnym?

Istnieje wiele powodów, dla których warto zmierzać w kierunku pozytywnej seksualności. Po pierwsze, i w wielu wypadkach najważniejsze, pozwala nam przestać kwestionować naszą normalność. Wystarczy sięgnąć po jakikolwiek artykuł w prasie lub książkę dotyczącą seksualności, aby zauważyć dwa główne typy pytań – choć częściowo mogą się na siebie nakładać. Pierwsza grupa dotyczy technik i umiejętności; pytania te stanowią różne formy zaczynające się od „W jaki sposób…?”. Odpowiedzi często przypominają przepisy w książkach kucharskich – wypróbuj tego żelu, pozycji lub modyfikacji i sprawdź, czy to pomoże. Drugi typ pytań można zawrzeć w „Czy to normalne?”. Czasem pytanie to odnosi się do samej osoby pytające, czasem do jego/jej partnera/partnerki/partnerów/partnerek, ale zawsze kwestionowanie własnej normalności jest jego źródłem.

W pozytywnie seksualnym świecie to drugie pytanie nie miałoby żadnego znaczenia, gdyż każdy z nas byłby normalny TAKI, JAKI JEST. Normalne jest dla mnie to, że lubię czekoladę mleczną, ale nie gorzką, podczas gdy inni ludzie mają odwrotne upodobania. Nie oznacza to, że jestem normalny – oznacza jedynie, że lubienie mlecznej czekolady jest dla mnie normalne i nie odczuwam potrzeby porównywania się w tej kwestii z innymi ludźmi. W pozytywnie seksualnym świecie normalnym byłoby to, że wolisz seks oralny od stosunku jako takiego albo erotyczny masaż od całowania i nigdy nie odczuwałbyś potrzeby aprobaty społecznej. Skala ekspresji seksualnych jest bardziej rozległa, niż jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić, a mit normalności umożliwia dostrzeganie jedynie niewielkiego jej zakresu. W pozytywnie seksualnym świecie nigdy by się to nie zdarzało, gdyż pozytywna seksualność eliminuje naszą niepewność w kwestii tego, czy jesteśmy normalni, przynajmniej w zakresie seksu. Każdy z nas ma normalną seksualność, a to, że moja seksualność może różnić się od twojej będzie stanowiło problem tylko wtedy, gdy zdecydujemy się poszukiwać czegoś, co podoba się każdemu z nas. Seksualna pozytywność oznacza, że nie musimy być do kogokolwiek podobni.

Po drugie, pozytywna seksualność pozwala nam się zrelaksować. W pewnym sensie seks-negatywizm jest jak uraz. Możemy kuleć na jedną nogę, ograniczać ruchy, a nawet zaprzeczać jego istnieniu. Leczenie, rozciąganie mięśni i fizjoterapia przynoszą ból, ale kiedy dobiegają końca, doznajemy wolności ruchów, która nas zachwyca i zdumiewa. Pozbywanie się seksualnego negatywizmu stanowi podobny fenomen. Jest to proces powolny – z porażkami oraz wieloma nowymi umiejętnościami i nawykami do przyswojenia, ale kiedy przynosi skutek, stajemy się dużo bardziej odprężeni.

Po trzecie, i prawdopodobnie najważniejsze dla poliamorów?, świat pozytywnej seksualności jest przyjazny poliamorii. Jaką różnicę robi to, jak wielu masz partnerów, jakie są ich tożsamości płciowe i jak wyglądają twoje związki, jeśli wszyscy jesteście szczęśliwi? Przyjęcie seks-pozytywnej tożsamości pozwala połączyć świat zarówno dlatego, że jesteśmy w stanie sworzyć mikrokosmos pozytywnej seksualności, jak i dlatego, że tworzy przykład, za którym łatwiej podążać innym ludziom.

Ponadto, seksualna pozytywność, umożliwiając nam zachowania będące odpowiednikami próbowania nowych potraw, pomaga nam uzyskać to, czego chcemy. Wystarczy pójść do nowej restauracji lub kupić nową książkę kucharską, a dużym zaskoczeniem może okazać się to, co polubimy. Jest to szczególnie ważne ze względu na to, że nasze ciała się zmieniają. Społeczna wizja seksu nie pozwala na starzenie, niepełnosprawność, efekty stosowania leków, zmienność zdrowia i MYRIADĘ?? innych zagadnień związanych z seksualnością. W efekcie tego wmawiamy sobie, że jest tylko jeden rodzaj jedzenia, którego potrzebujemy i jeden sposób spożywania go. Nie tylko może się to znudzić, ale co więcej, takie podejście do seksualności nie zważa na to, jak nasze ciała zmieniają się w czasie – co stanowi jeden z bardziej powszechnych problemów życia seksualnego osób pozostających w długoletnich związkach. Niewielu z nas je te same potrawy w wieku 16 i 40 lat. Dlaczego nasza seksualność również nie powinna się zmieniać? W seks-negatywizmie nie ma na to miejsca, w wyniku czego miliony osób niepotrzebnie cierpią (jeśli nie wierzycie mi, zapytajcie jakiegokolwiek seksuologa lub terapeutę par).

W rzeczywistości istnieje tak wiele powodów dla pracowania nad pozytywną seksualnością, ile istnieje osób wyrażających wolę podjęcia się tego zadania. Mianownikiem wspólnym dla wszystkich tych motywacji jest chęć kreowania bardziej pozytywnego, niż dotychczas, stosunku do seksu.

Jak wygląda pozytywna seksualność?

Uwolnienie się od mitu normalności, bardziej realistyczna reakcja na zmieniające się potrzeby i wolność bycia sobą są silnymi argumentami do pracy nad seksualną pozytywnością, ale jak dokładnie miałaby ona wyglądać? Bo przecież wielu z nas już teraz uważa się za seks-pozytywnych, więc w czym tkwi problem? Jednym z problemów jest trudność w przyznaniu, że jest się osobą seks-negatywną – zupełnie tak jak trudno jest przyznać się do homofobii czy rasizmu. Dodatkowo sytuację tę komplikują bariery językowe, które tworzymy w stosunku do seksu. W podobny sposób homofobia nie mogła zostać unaoczniona do czasu, aż powstały słowa ją opisujące. Zwracając uwagę na to, jak seksualna pozytywność zmienia język, którym się posługujemy, możemy stworzyć obraz tego, jak wygląda ona w innych sferach. Seksualna pozytywność zmienia to, jak mówimy, na wiele sposobów. Na przykład, zastanówmy się nad tym, jak dobieramy wulgaryzmy. Jak nazywamy ludzi, na których jesteśmy źli? Między innymi pizda, kutas, dupek. Dlaczego nie nazywamy ich łokciami lub uszami? Ponieważ z tymi częściami ciała nie ma niczego nie w porządku. Dlaczego kiedy zdarza się coś złego, mówimy, że mamy przejebane lub przerąbane albo że to ssie? Nie używalibyśmy tych określeń w taki sposób, gdyby jakaś część nas nie wierzyłaby, że jest coś nie w porządku z tymi czynnościami lub częściami ciała; za każdym razem, kiedy używamy słów odnoszących się do seksualności jako wulgaryzmów, wzmacniamy nasz uwewnętrzniony seks-negatywizm. Próbowanie używania innych słów może okazać się niełatwe, ale może zmienić sposób, w jaki myślimy o słowach związanych z seksualnością w bardzo wyrafinowany sposób. Inną kwestią, w której pozytywna seksualność zmienia nasz język, jest nabywanie umiejętności używania odpowiednich słów. Jedynie w zakresie seksu uważamy, że lepiej jest używać mniej dokładnych sformułowań. Posługujemy się terminami takimi, jak „przespać się z” i „zabawiać się” – terminami slangowymi, które tak naprawdę niczego nam nie mówią. Zakładamy, że wiemy, co chciano przez nie wyrazić, ale kiedy przychodzi do konkretów i ktoś chce uprawiać z nami miłość, w dalszym ciągu nie wiemy, co ta osoba lubi robić. Pomyślmy o tych wszystkich słowach, które mamy na określenie jedzenia – skubać, jeść łapczywie, żuć, połykać jednym haustem, sączyć, pożerać – cały wachlarz różnych słów, co do których znaczenia zazwyczaj jesteśmy zgodni. Pozytywna seksualność uwalnia nasze głosy i pozwala nam tworzyć i posługiwać się słowami, które naprawdę mamy na myśli.

Dzięki używaniu jasnego języka pozbywamy się przesłony wokół naszej seksualności i komunikacji. Jak niby mielibyśmy dostać to, czego chcemy, jeśli nie potrafimy nawet wymówić tych słów? To tak, jakby kelnerowi w restauracji powiedzieć „Wszystko, co podajecie, jest smaczne” albo „Proszę mi podać to, co się panu podoba”, albo nawet „Lubię wszystko, co serwujecie”. W tym kontekście brzmi to głupio, ale wielu z nas podobne zdania słyszało w odniesieniu do życia erotycznego. Wyobraźmy sobie, że możemy powiedzieć partnerowi/partnerce „Chciałbym, żebyś przesuwał(a) swoim językiem po spodzie mojego penisa i delikatnie ściskał(a) moje jądra”. To właśnie seks-negatywizm odróżnia to od zdanie od „Mam dzisiaj ochotę na pikantne jedzenie. Chodźmy do tej włoskiej knajpki”.

Niektórzy ludzie wiążą swobodę w zakresie seksualności ze swobodą w zakresie innych czynności fizjologicznych, szczególnie menstruacji, oddawania moczu i defekacji (wszystkim, co odbywa „tam na dole”). Rozmowy na temat tych procesów powszechnie uważane są za niegrzeczne (żeby nie powiedzieć kategorycznie złe), częściowo ze względu na ich związek z narządami seksualnymi. W rezultacie poziom komfortu wobec samego siebie zależy od poziomu komfortu w stosunku do innych osób. Nie oznacza to, że nie istnieją zasady dotyczące utrzymywania grzeczności w konwersacjach; poczucie swobody wobec jedzenia nie znaczy, że nie istnieją momenty, w których jedzenie lub mówienie o jedzeniu jest niestosowne. Podobnie poczucie komfortu wobec mentruacji nie oznacza, że zawsze jest to mile widziany temat do rozmowy – oznacza to jedynie, że istnieją sytuacje, kiedy jest to dozwolone. Z historycznego punktu widzenia, duża część naszego seks-negatywizmu pochodzi z tych samych źródeł, co nasz negatywizm wobec ciała, więc przezwyciężanie jednego z nich zazwyczaj oznacza jednoczesne przezwyciężanie drugiego.

W wielu przypadkach przełamywanie seksualnego negatywizmu jest związane z przezwyciężaniem innych uprzedzeń. Seks-negatywizm jest wykorzystywany do narzucania seksizmu zawsze wtedy, gdy kobieta jest obrażana poprzez nazywanie jej dziwką. Mit dotyczący tego, że ludzie pochodzenia afrykańskiego są hiperseksualni, a przez to mniej rozwinięci, niż osoby o pochodzeniu europejskim, wyraźnie opiera się na przekonaniu, że seks jest zły. Za każdym razem, gdy doznajemy szoku, że osoby starsze są istotami seksualnymi, seks-negatywizm wzmacnia ageizm i z całą pewnością jest jednym ze źródeł homofobii, która opiera się na takiej seksualności niektórych osób, która nie mieści się w dozwolonych normach. Przykłady te są mocno uproszczone, jednak dobrze obrazują to, jak seks-negatywizm jest wpleciony we wszystkie nasze uprzedzenia i odwrotnie – różne uprzedzenia informują o i pomagają zdefiniować seks-negatywizm, a więc nie jest zaskoczeniem fakt, że każde staranie zmierzające w kierunku przezwyciężenia jednego wiąże się z przezwyciężaniem drugiego. Być może trafjniejsze jest stwierdzenie, że nie podejmowanie żadnych działań zmierzających do ich porzucenia ogranicza to, w jaki sposób możemy działać na rzecz przełamania któregokolwiek z nich. Praca na rzecz zmiany sposobu, w jaki mówimy o seksie jest wymagającym i użytecznym zadaniem, ale ważne jest przyznanie, że stanowi to jedynie kawałek seksualnej pozytywności. Nauka i doświadczanie szerokiego spektrum ludzkich ekspresji seksualnych, osiąganie komfortu wobec własnego ciała oraz wykształcanie umiejętności komunikacyjnych w odniesieniu do życia seksualnego stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej. Jednakże uczenie się dokładniejszego i jaśniejszego mówienia o seksie jest decydującym elementem wielu spośród tych procesów, bez których wszystkie nasze wysiłki idą na marne.

Filozofia seksualnej pozytywności

Niezależnie od tego, czy przestaliśmy o niej myśleć, czy nie, każdy z nas posiada własną filozofię seksu. Pomimo istnienia wielu jej odmian, dla większości z nas w naszej kulturze filozofia ta zakłada, że w seksie jest coś niewłaściwego. Jest on czymś, czego należy się bać lub co trzeba przecierpieć. Jest nierozerwalnie związany z grzechem i bólem. Stanowi część naszej zwierzęcej natury i musi zostać przezwyciężony. Nie jest racjonalny ani logiczny. Jest złem koniecznym. Niektóre rodzaje seksu są dobre, podczas gdy inne – złe. Nawet ci z nas, którzy nie są seks-negatywni na poziomie intelektualnym zinternalizowali wiele spośród tych przekazów.

Ostatecznie seksualna pozytywność oznacza stworzenie nowej filozofii seksu. Powyżej opisałem niektóre z pomysłów co do tego, jak mogłaby ona wyglądać, jednakże trudno jest przewidzieć, jaka ostatecznie owa filozofia będzie lub jak mielibyśmy do niej dotrzeć. Jednocześnie (pomimo iż nie wiem, jaki będzie tego rezultat) uważam zmianę naszego języka za rozsądny punkt wyjściowy. Wyzwania z tego wynikające pokażą nam, jaki powinien być kolejny krok.

Charlie Glickman jest edukatorem seksualnym i pracuje w Good Vibrations w San Francisco.