Czym jest seksualność? Czym jest ludzka seksualność? Czym jest box, owo pudełko, o którym wspominam w tytule?
Aby bliżej zrozumieć konstrukt ludzkiej seksualności, należałoby objąć wszystkie dziedziny nauk – tych nowych i tych starych. Zajrzeć do antropologii, historii (ludzkości, myśli filozoficznej, seksualności, medycyny, nauk społecznych I politycznych), prawa, psychologii, socjologii, gender i queer studies. Obejrzeć z każdej strony losy ludzkości, ze szczególną uwagą biorąc pod lupę historię ruchów tzw. mniejszości – religijnych, etnicznych, seksualnych.
Żyjemy w bardzo dynamicznych czasach, przewartościowujemy to, o czym decyduje biologia, a co niesie kultura. Nie jest to, podejrzewam, nic odkrywczego, gdyż człowiek zadaje pytanie o istotę istnienia prawdopodobnie od kiedy zaczął myśleć. Nieskończenie wiele czynników dookoła konstytuuje, kim byliśmy, kim jesteśmy, kim się staniemy. Dookoła nas żyją ludzie, których możemy ocenić na dziesięć tysięcy różnych sposobów i przypiąć im łatki, użyć stereotypu, zakwalifikować do jakiejś grupy i siłą rzeczy zdecydować, czy kogoś lubimy czy nie, czy czyjeś zachowanie nam pasuje czy nie. Możemy również postanowić, że czyjeś wybory nam imponują i fajnie byłoby być podobnym_ą, albo je odrzucić i być zupełnie inną_ym. Możemy też eksperymentować, próbując różnych póz i zachowań, korzystając z pełnego asortymentu, starając się być jak najlepiej dopasowanym_ą do otaczającego nas świata. I tak też najczęściej robimy. Nie zastanawiamy się nad tym, co, dlaczego i po co. Częściej interesuje nas, co ktoś inny, dlaczego ktoś inny coś robi i wiemy to lepiej, niż wie ten ktoś. Do tego momentu takie podejście jest w miarę niegroźne, bo dotyczy hipotetycznych spraw i hipotetycznych ludzi. Tymczasem, ja postanowiłam podjąć wyzwanie i zawodowo zająć się seksem. „Hipotetyczne” już dla mnie nie istnieje, już nie mogę zastosować swoich teorii do „ludzi”. Za moment trzeba będzie określić konkretnych ludzi, konkretne zachowania, konkretną płeć, konkretne sytuacje.
Seks, co oczywiste, podlega kontroli społecznej. Kiedy mówię, że zajmuję się seksuologią – interdyscyplinarnymi badaniami nad seksualnością – widzę uśmieszki, padają komentarze albo temat się urywa. Hasło „seks” mrozi albo ekscytuje, a przecież słowo to słowo, zawód to zawód, ciekawość to ciekawość… a seks to najzwyczajniej w świecie seks.
Ruch, który reprezentuję i niejako inicjuję w Polsce, nosi nazwę Pozytywna Seksualność, z angielskiego Sex Positive Movement. Nie ma jednego charyzmatycznego lidera, zakłada zrzeszanie osób, które na jakimś etapie swojego życia, zdecydowały się żyć w zgodzie ze sobą, w obrębie normy lub poza nią. Dla osób tych praca nad własną seksualnością jest elementem rozwoju osobistego. Traktują seksualność jako element szeroko pojętego zdrowia – skoro dbamy o dietę, kondycję, gładkość skóry, kolor paznokci, zakładamy czapkę w zimie i robimy sobie chociaż symboliczne wakacje, aby oderwać się od stresów dnia codziennego, to nie widzę powodu, dla którego troska o seksualność nie miałaby być włączona do codziennych działań dla zachowania higieny fizycznej i psychicznej.
Kiedy mówię, co rozumiem przez słowa „seks”, „seksualność”, mam wrażenie, że trafiam do bardzo wąskiego grona osób. Jedni_e słyszą już swoje, inne_i zatykają uszy. Słowo „seks” wpada w ten box, pudełko/ szufladkę, o której pisałam na początku. Chciałam zaznaczyć, że pozostawiam innym własne pole do definiowania używanych przez siebie słów, jednak z racji mojego zawodu i powołania – muszę używać definicji seksualności, która jednak jest bardzo, bardzo szeroka. Kiedy ktoś ze mną na temat seksu rozmawia, musi pogodzić się z tym, że zadaję dużo pytań, moim zdaniem nieintymnych i nieintruzywnych: chcę wiedzieć, jaką definicją operuje mój_a rozmówca_czyni. Chcę nadawać na tych samych falach, bo już nieraz przekonałam się, że niby mówimy w tym samym języku, ale rozumiemy zupełnie inaczej. Daję sobie i innym przyzwolenie, żeby definiować seks i seksualność, jak się komu podoba. Daję sobie i innym szansę, aby wypracować wspólne płaszczyzny porozumiewania się.
Zatem – według mnie – seks jest wszędzie, wokół nas i przede wszystkim w nas, seks może zacząć się od myśli, spojrzenia, niesugerującego dotyku. Seks może być aktem, myślą, słowem. Seks może być przepływem energii życia. Seks może dotyczyć jednej osoby, dwóch, trzech i nieskończonej liczby osób. Seks może być formą wymiany, może być na sprzedaż. Seks może być z miłości, z zauroczenia, z czystej fizjologicznej potrzeby. Seks może odbywać się w obrębie związków formalizowanych i niesformalizowanych. Seks może być między ludźmi tej samej płci, płci odmiennej, płci niezdefiniowanej, płeć może nie mieć w nim znaczenia, podobnie jak orientacja seksualna i tożsamość płciowa. Na pewne preferencje seksualne istnieje większe lub mniejsze przyzwolenie społeczne. Dla jednych seks analny będzie mniejszym tabu niż seks waginalny czy oralny, ale całe nasze ciało jest strefą erogenną, którego epicentrum znajduje się w mózgu, między uszami. Jeżeli w mózgu pojawia się komunikat, że jest przyjemnie i miło, dlaczego całe ciało nie miałoby z tego czerpać korzyści? Są osoby, które do przyjemności lubią dodawać całą gamę akcesoriów, niekiedy nie do nabycia w sklepach erotycznych. Dlaczego miałyby_mieliby z nich nie korzystać?! Dookoła nas żyją ludzie, którzy każdą czynność wykonują w sobie najprzystępniejszy sposób – od wynoszenia śmieci i ścielenia łóżka po kupowanie określonych produktów w sklepach. Jeśli robią to nie „po naszemu”, nie zapraszamy ich “w gości”, unikamy kontaktu wzrokowego, usuwamy ze znajomych na facebooku. Podobnie z seksem: jeśli ktoś na pierwszy rzut oka nie reprezentuje opcji, które są dla nas dopuszczalne, nie łączymy z tymi osobami naszych fantazji o wspólnej intymności, nie realizujemy tych fantazji, nie wpuszczamy ich do swojego intymnego świata. Zapominamy jednak, że seks w kimś obok nas jest zazwyczaj niewidoczny. Nie wiemy, kim jest pani w sklepie za rogiem, ani kim jest sprzedawca ze stacji benzynowej. A może ktoś oglądający serial w telewizji przeżywa ekstazę na widok jego fabuły? Często nie mamy nawet pojęcia, kim są ludzie, którzy mieszkają z nami pod jednym dachem. Czy oni_e wiedzą o nas WSZYSTKO? Czy chcemy wiedzieć wszystko o wszystkich? Ile razy same_i siebie zaskoczyliśmy_łyśmy, podejmując decyzje, która wcześniej była na liście „nigdy tego nie zrobię!‘”. Dlatego, choć ludzka seksualność ma tyle różnych oblicz i podlega tylu różnym represjom, powinno się mieć szansę na przemyślenie czym ona jest dla każdego indywidua stąpającego po tej planecie. Dla każdego oznacza co innego i nie ma w tym nic złego.
Decydując się na pracę z ludzką seksualnością, nie zdawałam sobie sprawy, ile opcji ma do wyboru człowiek. Każde osiągnięcie cywilizacji w którymś momencie było erotyzowane. Naprawdę nie trzeba daleko szukać i głęboko drążyć. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Dookoła spotykamy ludzi, którzy pracują w swoich zawodach, i korzystamy z ich usług, bo człowiek sam wszystkiego nie jest w stanie zrobić, albo nie ma na wszystko czasu. Jesteśmy chorzy_re, idziemy do lekarzy, chcemy coś skserować, idziemy do punktu ksero, mamy ochotę na jakiś rodzaj kawy czy ciastka, znajdujemy kawiarnię, która odpowiada naszym smakom. Od sportu jest siłownia, a od piękności są salony.
Szukając informacji o seksie można natrafić na bardzo wiele usługodawców. Różnego rodzaju. Jeżeli szukamy pomocy profesjonalistów_ek, należałoby mieć najpierw jakiś problem i trafić na terapię. Rzadko kiedy sięgamy po literaturę, a pozycji dotyczących seksu jest bardzo wiele i dają fantastyczną możliwość poszerzania horyzontów. Łatwiej jest z internetem, ale tu pisać może każdy. Przeciętna osoba ma ograniczony dostęp do rzetelnych informacji na temat seksu, zwłaszcza kiedy nie chce się leczyć, naprawiać i uczyć. Stąd intencją Ruchu Pozytywnej Seksualności jest wskazanie kierunków, w których można się udać, poszukując ekspertów_ek z konkretnych dziedzin, dotyczących seksualności, i konkretnych źródeł wiedzy czy miejsc: czy będzie to Muzeum Erotyzmu, czy forum osób aseksualnych, czy plaże naturystów; spotkania tantryczek_ów, poliamorystów_ek, zwolenniczek_ów BDSM, fetyszystów_ek stóp czy pasjonatek_ów świńskich wierszyków. Czy będzie to literatura naszym zdaniem warta przeczytania, czy konferencja warta odwiedzenia. Czy będzie to wizyta u sex body workera_ki, terapeuty_ki pracujących z energią, klubie burleski czy na pokazie dragowym. Czy będzie to poszukiwanie niezwykłych przeżyć, czy niezwykłej miłości. Wszystko jest dla ludzi!. Można przeżywać swoją seksualność na nieskończenie wiele różnych sposobów. I to jest ok. Sama zajmuję się ludzką seksualnością i spoglądam na świat przez pryzmat tego, co ludzie mówią, robią, mówią, że robią, robią, ale nie mówią. Jako osoba zajmująca się ludzką seksualnością mam dostęp do informacji delikatnych. Nauczyłam się nie decydować za innych, co jest dobre, a co złe. Sama staram się kreować swoja normę i być z nią w zgodzie. Wielokrotnie przekonałam się, że co jest dobre dla mnie, niekoniecznie sprawdzi się u kogoś innego. Dlatego słucham i nieraz ze zdziwieniem unoszę brwi i wytężam słuch. Są rzeczy, których nie rozumiem, są rzeczy, które rozumiem aż za bardzo.
Życzyłabym sobie otoczyć się gronem ludzi, dla których ludzka seksualność nie stanowi tabu, które_rzy rozumieją przyświecające mi wartości: świadomość, odpowiedzialność i konsensualność. Napisałam, że wszystko jest dla ludzi. Bierzemy odpowiedzialność (również w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego) za ludzi, z którymi chcemy się łączyć. Jesteśmy świadomi_e, bo proces poszukiwań wiąże się z edukacją i przemyśleniami – rachunkiem zysków i strat, wyborami i znajomością ewentualnych konsekwencji. Jesteśmy konsensualne_i, czyli za niedopuszczalne uważamy zachowań, które godzą w poczucie bezpieczeństwa innych, które łamią prawa (przede wszystkim seksualne) człowieka i odbywają się bez zgody wszystkich zainteresowanych.
Pozytywna Seksualność jest filozofią inicjującą sposób myślenia o sobie, o innych, o nas. Słowa, które często powtarzał mój mentor Ted McIlavenna, najlepiej podkreślą powagę, z jaką traktuję ludzką seksualność: „Kiedy wchodzisz na teren ludzkiej seksualności, zdejmij buty, bo stąpasz po świętej ziemi“. Bądźmy sekspozytywne_i, bo nie ma się czego bać!
Bo tu musimy się cofnąć do podstaw: czym jest norma, co jest normalne. Czy to, co jest normalne dla mnie, jest normalne dla ciebie. Czy to, co uznajemy za głos większości, jest rzeczywiste i obiektywne? Czy to, co było normą rok temu, stanowi normę dziś?
Żyj i daj żyć innym.
Agata Loewe
Leave a Reply